O telefonach wspominałam tu już kilka razy, marzyłam o Samsungu Galaxy S III (dorobiłam się w końcu mini), potem chciałam HTC Desire 601, a ostatecznie kupiłam sobie Zenfone 5 od Asusa, za którym szalałam też przez kilka miesięcy. Za chwilę stuknie nam kwartał razem, mogę Wam więc już trochę o nim poopowiadać.
Wygląd
Mnie on kupuje od razu – jest fioletowy, duży, ma naprawdę piękny wyświetlacz (5″, IPS), jest fajnie wykończony i nie wyślizguje się z rąk. Obudowa jest zaokrąglona na rogach, ciężko więc go ubić (a przypadkowe próby były) chociaż niestety z przodu czarna farba się szybko ściera na krawędziach. Jestem z tych ludzi, którzy nie uznają pokrowców – nie zmieściłby mi się wtedy przecież do kieszeni, skoro nawet teraz wystaje z połowy moich jeansów.
Oprogramowanie
Bez technicznych żargonów – bo się nie znam. Na pokładzie startujemy z Androidem 4.3, dostępna jest od dawna aktualizacja do Androida 4.4 (Kit Kat) a od kilku dni pobrać można na telefon wersję 5.0 (Lollipop), choć niedostępne jest to jeszcze z poziomu automatycznych aktualizacji. W normalnych warunkach bym czekała, ale po małej aktualizacji systemu pojawił się problem z czytaniem karty SIM, było mi więc wszystko jedno – teraz działa, to najważniejsze.
W mojej wersji Zenfone 5 jest 2GB RAMu, czyli dużo, jak na telefon za 700 złotych. Procesor to Intel Atom, to chyba dobrze, bo Intel to firma, którą u mnie w domu się lubi.
Użytkowanie
Bateria
Trzyma około doby, to ani dobry wynik, ani zły. Lumia 535 z takim samym ekranem wytrzymuje prawie 40 godzin. Nie przeszkadza to jednak w codziennym użytkowaniu – ładowanie jest szybkie, a bardzo oszczędny tryb baterii naprawdę zdaje egzamin w sytuacjach, gdy nie potrzebujemy sprawdzać poczty i Facebooka co dziesięć minut.
Aparat
Psioczyłam pierwsze dwa dni, nie mogłam go ustawić a zdjęcia wychodziły znacznie poniżej moich oczekiwań. Po tygodniu rozkochał mnie już całym sercem, na czym bardzo zyskało moje konto na instagramie. Brakuje mi tylko czasu naświetlania, poza tym jest wszystko. Sensowne makro (mechaniczne i nakładane cyfrowo), sprytny tryb zdjęć nocnych, tilt-shift z poziomu zdjęcia (tylko niestety wtedy strasznie zjeżdża z rozmiaru zdjęcia) i wszystko co oferować może 8 MPX.
Poniżej macie próbki zdjęć, które nie widziały instagrama ani Photoshopa.
Tak, widok jest monotonny, praktycznie zawsze z tego samego okna i w tę samą stronę – ale sami powiedzcie, widok nie jest piękny? Podoba mi się kontrast pomiędzy nieoświetlonymi budynkami a rozświetlonym niebem – wolę to niż prześwietlone niebo i widoczne szare paskudne kamienice, bo mam jakąś psychiczną awersję do zdjęć z białymi plamami na niebie.
Ogólnie
Jestem zadowolona, jak na telefon o takich parametrach i tak niskiej cenie. Są jednak blaski i cienie. Support jest raczej słaby, a totalnie dobijające jest to, że nie ma oficjalnych części na rynku – mam trzaśnięty ekran LCD i żadnej opcji na kupienie go prosto od producenta. Allegro wyświetla dwie oferty, o tyle dobrze, ale to nadal niestety smutne.
Minęło dwa tygodnie, już się w sumie przyzwyczaiłam. Najbardziej razi to na ciemnym ekranie i konieczna jest większa czcionka niż „najmniejsza”, która jest bardzo poprzerywana. Zadziwiające, że to potrafi przestać przeszkadzać, tak kompletnie.
Trochę jeszcze z tym telefonem pobędę. Co później? Nie wiem. Wyszedł Zenfone 2, ale chyba czuję pewien niesmak. Najgorsze, że nie widzę w tej chwili nic kuszącego, a poniżej pięciu cali już nawet nie patrzę – rozbestwiłam się i przyzwyczaiłam, bo czytanie książek jest całkiem przyjemne na takim ekranie.
Post Zenfone 5 – kwartał razem pojawił się poraz pierwszy w Yzoja.